Śledzie w słodkiej odsłonie – takie smakują mi najbardziej . Jakiś czas temu do mojej kolekcji śledziowych przepisów dołączył właśnie ten – z rodzynkami i miodem . Ostatnio dość często je robię , bo są pyszne . Na święta przygotowałam podwójną porcję .
przepis znalazłam u Wiosenki (eksplozjasmaku.blox.pl) / rodzynki to mój dodatek 🙂
Składniki :
400-500 g śledzi
2 łyżki miodu
4 średnie cebule
2 łyżki octu winnego
3-4 łyżki koncentratu pomidorowego
125 ml oleju
sól, pieprz
rodzynki – garść lub dwie (wg uznania) / opcjonalnie można dodać suszone śliwki pokrojone w paseczki – też będzie pyszne
Cebulę pokroić w plastry. Zeszklić na oleju, następnie dodać miód, ocet i przecier – wymieszać. Doprawić solą i pieprzem. Wsypać rodzynki, wymieszać. Odstawić do ostudzenia.
Śledzie wymoczyć. Pokroić na małe kawałki.
W dużym słoiku układać na przemian ostudzony sos i śledzie. Zakręcić słoik, schować do lodówki na kilka godzin. Wcinać 🙂
Ciasto pierogowe robiłam z różnych przepisów, do niedawna moim ulubionym był ten składający się tylko z dwóch składników : mąki i wrzątku. Jakiś czas temu u Negreski natknęłam się na przepis z dodatkiem jajka i oleju. Wypróbowałam – i okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Ciasto jest bardzo plastyczne, świetnie się wałkuje i formuje. Po ugotowaniu jest miękkie i delikatne. Po prostu ideał ! Polecam 🙂
+ dowolny farsz – zrobiłam trochę ruskich i trochę z mięsem
Mąkę i sól wsypać do miski, zalać wrzątkiem, wymieszać i odstawić, by przestygła.
Do przestudzonej mieszanki dodać olej i jajko, zagnieść miękkie, elastyczne ciasto. Przykryć i odstawić na 15 minut.
Na oprószonym mąką blacie wałkować kawałki ciasta, wycinać krążki, nakładać farsz i zlepiać pierogi. Wrzucać je partiami na osolony wrzątek, gotować 2 minuty od wypłynięcia na powierzchnię.
Tym razem dla odmiany upiekłam nie chleb, a rogaliki 🙂 Przepis jest bardzo prosty, a rogale pyszne – z chrupiącą skórką i mięciutkim środkiem. Najlepsze oczywiście świeżo po upieczeniu, ale i na drugi, a nawet na trzeci dzień są nadal miękkie. W przepisie zmieniłabym tylko jedną rzecz – ilość soli. Jak dla mnie jest jej o wiele za dużo, następnym razem (bo to wypiek zdecydowanie do powtórzenia) użyję jej mniej.
1 płaska łyżka soli [to zdecydowanie za dużo – następnym razem dam 2 łyżeczki albo jeszcze mniej]
50 g oleju rzepakowego
360 g letniej wody
do posmarowania :
1 jajko
do posypania :
3-4 łyżki suchego maku
Świeże drożdże* pokruszyć do miseczki i wymieszać z łyżeczką cukru. Odstawić na chwilę.
Mąkę połączyć z drożdżami, solą, olejem i wodą. Zagnieść miękkie i elastyczne ciasto (można to zrobić mikserem z końcówkami-hakami). Pod koniec wyrabiania ciasto powinno delikatnie lepić się do dłoni – ale nie za bardzo.
Wyrobione ciasto włożyć do miski wysmarowanej olejem, przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę (powinno podwoić objętość).
Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat, jeszcze raz krótko zagnieść i podzielić na dwie równe części. Każdą część rozwałkować na prostokąt o wymiarach ok. 40 cm x 20 cm i wyciąć trójkąty.
Każdy trójkąt zwinąć w rogalik, zaczynając od podstawy. Zwinięte rogaliki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując między nimi niewielkie odstępy. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut (lub do czasu, gdy wyraźnie urosną).
Wyrośnięte rogale posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać makiem.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200°C i piec przez ok.25-30 minut, aż rogale się zezłocą.
Upieczone rogale przełożyć na kratkę i ostudzić.
wersja dla maszynistów :
Do misy maszyny włożyć składniki w kolejności : płynne, suche, a na końcu drożdże. Ustawić program „ciasto rosnące”. Z wyrośniętym ciastem postępować tak, jak w dalszej części przepisu.
*jeżeli używamy suchych drożdży, należy od razu dodać je do mąki
Smaczne drożdżowe ciasto z owocami idealne dla osób, które zaczynają przygodę z drożdżami. Albo dla osób zabieganych, które nie mają czasu na wyrabianie 😉 Ciasto praktycznie robi się samo, wystarczy włożyć składniki do miski, odstawić na 2 godziny, wymieszać i upiec. Jest cięższe od tradycyjnie wyrabianych ciast, zawiera też dużo więcej drożdży – no ale coś za coś 🙂 Na drugi dzień po upieczeniu nadal pozostaje miękkie i świeże.
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Na dno dużej miski pokruszyć drożdże. Zasypać je cukrem i cukrem wanilinowym. Wlać mleko i olej. Wlać roztrzepane jajka. Na wierzch przesiać mąkę ze szczyptą soli. Miskę przykryć i odstawić na 2 godziny.
Składniki kruszonki włożyć do miseczki, rozetrzeć palcami, aby powstały okruszki.
Po 2 godzinach zawartość miski dokładnie wymieszać drewnianą łyżką lub mikserem. Wlać ciasto do formy o wymiarach 34×25 cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Wyrównać powierzchnię. Na wierzchu poukładać owoce (jeżeli truskawki są duże, poprzecinać je na pół). Posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok.45 minut (lub do suchego patyczka).
Upieczone ciasto po ostudzeniu można posypać cukrem pudrem.
200 ml zaparzonej mocnej czarnej herbaty (lekko ciepłej)
2 szklanki mąki
6 łyżek oleju
2 jajka
3/4 szklanki cukru
3 łyżki konfitur (użyłam dżemu brzoskwiniowego)
1 czubata łyżeczka sody
po pół łyżeczki cynamonu, mielonego imbiru i kardamonu
pół szklanki orzechów włoskich + pół szklanki suszonej żurawiny [można dodać inne ulubione bakalie]
Jajka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Cały czas ucierając dodać olej, konfiturę i herbatę.
Do masy dodać mąkę połączoną z przyprawami i sodą, krótko wymieszać łyżką lub trzepaczką – do połączenia składników. Na końcu dodać bakalie, krótko wymieszać.
Ciasto wlać do keksówki o wymiarach 35 x 12 cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C , piec przez ok.40 minut lub do suchego patyczka [moje ciasto potrzebowało ok.60 minut].
Pyszna babka jogurtowa, pięknie pachnąca cytryną i wanilią. Dość słodka – następnym razem upiekłabym ją z mniejszą ilością cukru. Trochę się bałam, że babka nie urośnie, więc dodałam do ciasta pół łyżeczki proszku do pieczenia (tak na wszelki wypadek).
przepis z książki „Nigellissima” N.Lawson
Składniki :
150 g jogurtu naturalnego
150 ml oleju + trochę do natłuszczenia foremki
3 jajka (osobno białka i żółtka)
250 g drobnego cukru
175 g mąki pszennej
100 g mąki ziemniaczanej lub 75 g kukurydzianej
skórka otarta z połowy cytryny
1,5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
pół łyżeczki proszku do pieczenia (mój dodatek)
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Odstawić.
Do miski włożyć żółtka, dodać jogurt i cukier. Utrzeć na jasną, puszystą masę. Do ubitej masy wlewać cieniutką strużką olej, cały czas miksując. Dodać ekstrakt waniliowy i skórkę cytrynową.
Do masy wsypać obie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia, wymieszać dokładnie gumową łopatką. Następnie porcjami dodawać ubitą pianę, delikatnie wmieszać ją do ciasta.
Ciasto wlać do natłuszczonej formy babkowej z kominkiem o średnicy 22cm lub tortownicy o średnicy 22-23 cm. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok.30-35 minut lub do suchego patyczka [piekłam w tortownicy Ø22cm przez ok.65 minut]. Upieczone ciasto powinno odstawać od ścianek formy.
Po wyjęciu z piekarnika ciasto pozostawić w formie na 10 minut, następnie wyjąć z formy i ostudzić na kratce. Po ostudzeniu oprószyć cukrem pudrem.
Mam w szafce parę słoiczków dżemu śliwkowego. Jakoś nie ma na niego chętnych, bo wyszedł mi zbyt słodki. Nie miałam pomysłu na jego wykorzystanie, aż do chwili, gdy u Joli znalazłam przepis na smaczną babkę murzynkową. To świetny sposób na zużycie zapasów dżemu 🙂 Babka trochę przypomina w smaku piernik dzięki dodatkowi przyprawy korzennej, pięknie pachnie podczas pieczenia i dobrze smakuje. A przy tym przepis jest bardzo prosty – wystarczy zmiksować składniki, przelać do formy i upiec .
Mąkę, kakao, sodę i cynamon/przyprawę przesiać do miski. Dodać cukier, jajka, mleko, olej i dżem. Zmiksować na gładką, jednolitą masę.
Ciasto przełożyć do wysmarowanej tłuszczem i oprószonej kaszą manną foremki babkowej o pojemności 2,5 l [użyłam keksówki o wymiarach 35×12 cm]. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok.1 godzinę lub dłużej, do suchego patyczka [moja babka potrzebowała prawie 1,5 godziny w piekarniku – chyba moja forma była trochę za mała na tę ilość ciasta].
Po wyjęciu z piekarnika babkę pozostawić w formie przez 15 minut, a następnie wyjąć z formy i ostudzić na kratce.
Łatwe do przygotowania ciasto drożdżowe, w sam raz dla osób, które dopiero oswajają drożdże. Można powiedzieć, że jest prawie bezobsługowe 😉 Wieczorem mieszamy część składników z drożdżami, rano dodajemy mąkę – i pieczemy . Żadnego czekania na wyrastanie ! . Ciasto wychodzi dość ciężkie, ale delikatne. Długo zachowuje świeżość (pomimo dużej ilości drożdży).
Wieczorem : do dużej miski wbić jajka i wymieszać je z cukrem. Do jajek dodać olej, mleko i skórkę z cytryny. Na wierzch pokruszyć drożdże. Zostawić na noc w temperaturze pokojowej (można przykryć miskę).
Rano : do miski przesiać mąkę i dokładnie wymieszać łyżką z pozostałymi składnikami (ciasto będzie dość rzadkie). Przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki o wymiarach 36×11 cm .
Wymieszać składniki kruszonki i posypać nią wierzch ciasta. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok.40-50 minut. Upieczone ciasto ostudzić na kratce.
Banany obrać, wrzucić do miski, rozgnieść i wymieszać z ekstraktem waniliowym i solą. Dodać olej, zmiksować.
Nadal miksując dodawać po 1 jajku, a następnie dosypać cukier. Dodać mąkę, sodę i kawę rozpuszczalną, delikatnie wymieszać na gładką, jednolitą masę [ucierałam na najmniejszych obrotach miksera].
Ciasto przelać do keksówki o długości 26 cm, wyłożonej papierem do pieczenia lub posmarowanej olejem [użyłam formy o wymiarach 30×10 cm]. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170°C i piec przez ok.50-60 minut. Ciasto jest upieczone, gdy znacznie wyrośnie i będzie odstawać od ścianek, a patyczek wbity w jego środek powinien być prawie czysty po wyjęciu.
Ciasto najlepiej smakuje na drugi dzień po upieczeniu.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Czekolady nie mogło się pojawić nic innego 🙂
Tym razem nietypowo, bo to nie moja twórczość. Prezentowany deser został własnoręcznie wykonany przez moje dziecię. Córcia znalazła przepis na youtube i męczyła mnie, żeby go przetestować. Wypadające dzisiaj czekoladowe święto było idealną okazją do jego wypróbowania.
Nutellowy pudding robi się błyskawicznie – wystarczy zmiksować składniki, przelać do foremek i wstawić na kilkanaście minut do piekarnika. A chwilę później można się delektować pysznym deserem 🙂
Polecam zrobić deser od razu z podwójnej porcji – dwie kokilki to zdecydowanie za mało 😉
Składniki (na 2 porcje ) :
2 łyżki mąki
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka kakao
1,5 łyżki cukru
2 jajka
1,5 łyżki mleka
1,5 łyżki oleju
2 łyżki nutelli
Do wysokiego kubka z miarką wsypać kolejno suche składniki, a potem mokre. Zmiksować.
Przelać do kokilek lub żaroodpornych szklanek [użyłam kokilek, napełniłam je do 3/4 wysokości – a właściwie to dziecię użyło, ja tylko wyciągnęłam je z szafki :)], wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok. 10-15 minut [ u mnie 20 minut ].
Można jeść na gorąco lub na zimno – u nas pudding zniknął, zanim zdążył ostygnąć 😉