Grahamki

Od dawna chciałam upiec grahamki. Brakowało mi tylko (albo aż) mąki. W końcu pojawiła się na pobliskim bazarku, więc nie zastanawiałam się długo, tylko od razu kupiłam cały kilogram. Do kompletu potrzebowałam dobrego przepisu – znalazłam go u Dorotki.

Bułeczki wyszły miękkie i puszyste. Są lekko słodkawe, więc bardziej będą pasować do sera i dżemów niż do wędliny. Od siebie dodałam posypkę z ziarenek (na życzenie mojego dziecięcia).

Są pyszne – bardzo polecam !

Składniki (na 8 bułek) :

  • 2,5 szklanki mąki graham (typ 1850)
  • 1 szklanka mąki pszennej chlebowej
  • pół szklanki letniego mleka
  • pół szklanki letniej wody (dodałam o 2-3 łyżki więcej, bo ciasto było dość suche)
  • 1 łyżka melasy
  • 1,5 łyżki miodu
  • 1 łyżeczka soli
  • 30 ml oleju (2 łyżki)
  • 7 g suchych drożdży lub 14 g świeżych

dodatkowo :

  • do posmarowania : 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka
  • ulubione ziarenka do posypania (u mnie siemię lniane, dynia, sezam i płatki owsiane)
  • do podsypywania ciasta : 2-3 łyżki mąki pszennej chlebowej

Suche drożdże wymieszać z mąkami (jeżeli używamy świeżych drożdży, należy zrobić wcześniej rozczyn).

Mleko i wodę wymieszać z melasą, miodem, solą i olejem. Dodać do mąki, wyrobić. Wyrabiać przez około 10 minut do dokładnego połączenia się składników (najlepiej mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego), ciasto może pozostać klejące, ewentualnie można podsypać parę łyżek mąki. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok.1,5 godziny (do podwojenia objętości).

Po tym czasie ciasto jeszcze raz krótko wyrobić. Podzielić na ok. 90-gramowe porcje, następnie umączonymi dłońmi formować podłużne bułeczki. Układać je na blasze wysmarowanej masłem i oprószonej semoliną. Przykryć ściereczką i postawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 30-40 minut.

Wyrośnięte bułeczki posmarować jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka i posypać ziarnami. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200°C i piec przez ok.25 minut. Upieczone bułki wystudzić na kratce.

wersja dla maszynistów :

Wszystkie składniki umieścić w maszynie do pieczenia w podanej kolejności : płynne, sypkie, a na końcu drożdże. Nastawić program do wyrabiania i wyrastania ciasta (ok.1,5h). Po tym czasie ciasto wyjąć, uformować bułeczki i dalej postępować wg powyższego przepisu.

Pepparkakor

Chrupiące imbirowe pierniczki rodem ze Szwecji. Im cieńsze, tym lepsze. Przepis jest prosty, ciasto nie musi leżakować, wystarczą dwie godziny chłodzenia w lodówce i można wycinać dowolne kształty i piec pachnące korzeniami ciasteczka.

Przepis wypatrzyłam u Ali, która wspólnie z Madzią i Anitką piekła je podczas tegorocznego Festiwalu Pierniczków.

Składniki :

  • 150 g melasy [ syropu z buraków, daktyli lub syropu klonowego ]
  • 110 g masła
  • 100 g brązowego cukru [ np. demerara ]
  • 375 g mąki
  • pół łyżeczki cynamonu
  • pół łyżeczki mielonego imbiru [ można dać więcej, ok.1,5 łyżeczki ]
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki mielonych goździków
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 duże jajko
  • 2 łyżeczki przyprawy do pierników

W małym rondelku podgrzać melasę, masło i cukier, od czasu do czasu mieszając. Podgotować lekko do czasu, aż kryształki cukru się rozpuszczą. Zdjąć z ognia i odstawić do przestudzenia na pół godziny.

Do dużej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, przyprawy korzenne i sól. W środku zrobić dołek i dodać przestudzoną melasę i jajko. Zagnieść przy pomocy miksera [zagniatanie ręczne jest mniej wygodne, bo ciasto bardzo się klei]. Ulepić z ciasta kulę – jeżeli się lepi, dodać odrobinę mąki. Przykryć folią spożywczą i schować do lodówki na 2 godziny.

Ze schłodzonego ciasta odkrawać małe porcje i wałkować je dość cienko [im cieniej, tym smaczniejsze będą pierniczki] na oprószonej mąką stolnicy. Następnie wycinać foremkami dowolne kształty.

Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiać do piekarnika nagrzanego do 175°C. Piec przez ok.8-10 minut – do momentu, gdy brzegi pierniczków zaczną się rumienić. Uwaga ! Im cieńsze pierniczki, tym krótszy czas pieczenia !

Upieczone, ostudzone pierniczki trzymać w zamkniętej puszce. Z każdym dniem stają się smaczniejsze 🙂

Piernik marchwiowo-orzechowy

Kiedy zobaczyłam u Atiny ten piernik, wiedziałam, że w najbliższym czasie na pewno go upiekę. Bardzo lubię ciasta z dodatkiem marchewki, są smaczne i zwykle mało pracochłonne – a piernik marchwiowy potwierdza tę regułę. Jest w sam raz słodki, delikatnie korzenny – i bardzo szybko znika 😉 Polecam !

Przepis dodaję do „Korzennego Tygodnia” – akcji organizowanej przez Ptasię.


 

Składniki :

  • 5 jajek
  • 450 g mąki pszennej
  • 200 g miodu
  • 3 tarte marchewki ( ok. 2 szklanek )
  • 2 łyżki kakao
  • 20 g przyprawy do piernika
  • 2 łyżeczki sody
  • pół szklanki jasnego cukru trzcinowego
  • 4 łyżki ciemnej melasy lub karmelu*
  • 100 g masła
  • 1 szklanka mielonych orzechów

Do dużej miski przesiać mąkę, kakao, sodę i przyprawę do piernika.

Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę.

Masło utrzeć z cukrem, a pod koniec ucierania dodać żółtka. Do masy maślano-żółtkowej dodawać na przemian mąkę z przyprawami, orzechy i marchewkę. Pod koniec ucierania dodać miód, melasę/karmel i pianę ubitą z białek. Delikatnie wymieszać.

Wlać do keksówki o wymiarach 35 x 12 cm [moja miała 36 x 12] wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok.1 godzinę lub do suchego patyczka [moje ciasto potrzebowało 1 godz.15 minut].

* karmel można otrzymać podgrzewając na patelni ok.1/3 szklanki cukru, a gdy cukier się roztopi i będzie miał ciemnozłoty kolor, przestudzić go i dodać do ciasta. 

Korzenny Tydzień

Ciasto czekoladowo – pomarańczowe

Jest lekkie i delikatne, a jednocześnie mocno czekoladowe, o intensywnie pomarańczowym smaku. Nigella pisze, że to „kawał kakaowej błogości” i ja się z tym absolutnie zgadzam. Gdy się go spróbuje, nie sposób poprzestać na jednym kawałku 🙂

Przepis pochodzi z „Kuchni” N.Lawson .

Składniki :

  • 150 g masła w temperaturze pokojowej
  • 2 łyżki jasnego syropu melasowego ( golden syrup ) – zamiast niego użyłam melasy
  • 175 g cukru trzcinowego muscovado
  • 150 g mąki pszennej
  • pół łyżeczki sody
  • 25 g gorzkiego kakao w proszku, przesianego
  • 2 jajka
  • skórka otarta z 2 pomarańczy
  • sok z 1 pomarańczy

 

Masło utrzeć z syropem/melasą i cukrem trzcinowym na dość gładką masę [mogą być wyczuwalne kryształki cukru].

Wymieszać mąkę, sodę i kakao. Do kremu maślanego wsypać 1 łyżkę sypkich składników, a następnie wmieszać jajko. Dosypać kolejne 2 łyżki sypkich składników, wymieszać i dodać drugie jajko.

Miksując dodać resztę sypkich składników, następnie skórkę z pomarańczy, a na końcu sok, wlewając go stopniowo. W tym momencie masa może wyglądać na zwarzoną, ale tak może być i wszystko jest w porządku.

Masę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki o długości ok.20 cm [u mnie 30 x 10 cm]. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170°C i piec przez ok. 45 minut [do suchego patyczka – u mnie ze względu na dość wysoką i wąską keksówkę ciasto potrzebowało ok.20 minut więcej].

Wyjęte z piekarnika ciasto odstawić na metalową kratkę, aby przestygło, a następnie wyjąć z foremki i zostawić na kratce do całkowitego ostudzenia.

Warzywny bałagan czyli jarski bigos

W tym daniu jest wszystko – prawdziwy warzywny misz masz, ale bardzo smaczny. Zrobiłam go trochę inaczej, niż zwykły bigos. Nie dodawałam w ogóle wody, warzywa dusiły się tylko we własnym soku i to zdecydowanie wpłynęło na ich smak. Oczywiście na plus. To mój bardzo udany eksperyment kulinarny 🙂

Składniki :

  • 1 mała główka kapusty lub pół dużej
  • 3 duże cebule
  • 2 młode cukinie ( ok.20-centymetrowe )
  • 2 czerwone papryki
  • 3 pomidory
  • 1 ogórek
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka melasy
  • 2 łyżeczki tymianku
  • sól , pieprz , słodka papryka , czosnek
  • przyprawa typu Vegeta lub Warzywko
  • 1 łyżka słodkiego sosu chili Tao-Tao
  • 3-4 łyżki oliwy


Kapustę posiekać tak jak do zwykłego bigosu. Cebule pokroić w drobną kostkę. Cukinie pokroić w grubszą kostkę (razem ze skórką). Papryki pozbawić gniazd nasiennych i pokroić na małe kawałki. Pomidory pokroić w kostkę (można je wcześniej sparzyć i obrać ze skórki). Ogórka obrać i pokroić w grube plasterki.

W dużym garnku rozgrzać oliwę i zeszklić na niej cebulę. Gdy stanie się przejrzysta, dorzucić paprykę, przesmażyć, dodać cukinię i ogórek. Smażyć przez kilka minut na dość dużym ogniu, cały czas mieszając. Następnie partiami dodawać kapustę, dokładnie mieszając ją ze smażącymi się warzywami. Dodać 2 łyżki Vegety. Jeszcze przez parę minut potrzymać na dużym ogniu (koniecznie mieszać), potem skręcić gaz do minimum i przykryć garnek. Dusić na wolnym ogniu do miękkości. Pod koniec duszenia dodać pokrojone pomidory, poddusić razem ok.10 minut.

Warzywa puszczą sporo soku, więc raczej nie ma potrzeby podlewania wodą. Gdy zmiękną, dodać melasę, przecier pomidorowy, sos Tao-Tao oraz tymianek. Wymieszać. Doprawić solą, pieprzem, papryką i sproszkowanym lub świeżym czosnkiem.

Podawać ze świeżym pieczywem lub młodymi ziemniakami. Bigos najlepiej smakuje na drugi dzień po zrobieniu, kiedy smaki się przegryzą.

Piernik z melasą

Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 01.XII.2009 - 05.I.2010

Zbliżają się święta , więc przydałoby się wypróbować parę nowych przepisów. A że trwa Festiwal Pierniczków, zdecydowałam się przetestować przepis Dorotus na piernik z melasą. Piernik to ciasto, które kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia – więc doskonale pasuje do kolejnej akcji Olgi Smile – Kuchnia Świąteczna i Noworoczna 2009 🙂  Tak więc upiekłam (dosłownie!) dwie pieczenie [a właściwie ciasto 😉 ]  na jednym ogniu !

Piernik jest dokładnie taki, jak pisała Dorotka- wilgotny, delikatny i bardzo aromatyczny. I pyszny – bardzo polecam !


Składniki :

  • 145 g mąki pszennej
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki sody
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki przyprawy do piernika
  • 100 g drobnego cukru do wypieków
  • 1 jajko ( delikatnie roztrzepane )
  • 125 ml mleka
  • 60 g masła
  • 120 g melasy


Do miski przesiać mąkę, sodę, proszek i przyprawy. Wmieszać cukier i jajko wymieszane z mlekiem.

W rondelku wymieszać masło z melasą, pozdgrzać ( nie gotować ! ) do momentu roztopienia się masła. Gorącą miksturę wlać do mąki, zmiksować.

Ciasto wlać do foremki [ u Doroty 14 x 21 cm , moja – 29 x 10 cm ] wyłożonej papierem do pieczenia lub natłuszczonej i posypanej bułką tartą. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez około 50 minut.

Po upieczeniu lekko przestudzić w formie, potem wyjąć i ostudzić na kratce.

Ostudzone ciasto można polać roztopioną czekoladą i udekorować.


Borodinsky

world bread day 2009 - yes we bake.(last day of sumbission october 17)

Ostatnio na blogu Atiny zobaczyłam chleb, który bardzo mi się spodobał – po pierwsze dlatego, że jest na zakwasie [ ostatnio wzięło mnie na pieczenie zakwasowców 😉 ] , po drugie – ze względu na prostotę wykonania. Po trzecie – na zdjęciach Atiny prezentował się wyjątkowo apetycznie 🙂  Postanowiłam go upiec i sprawdzić, czy smakuje równie dobrze jak wygląda. Moja wersja trochę różni się od oryginału – pominęłam dodatek kolendry – nigdzie nie udało mi się jej kupić. Nie miałam też słodu – zamieniłam go na brązowy cukier, tak jak Atina. Chlebek mimo tych braków wyszedł bardzo smaczny – dość ciężki, wilgotny, o lekko kwaskowatym smaku i z delikatną nutką słodyczy.

To mój wypiek przygotowany z okazji World Bread Day 2009.

Składniki :

  • 450 g zakwasu żytniego razowego
  • 380 g jasnej mąki żytniej
  • 8 g soli morskiej
  • 160 g letniej wody
  • 35 g melasy
  • 20 g słodu [ zamiast niego dałam cukier Demerara ]
  • 7 g mielonej kolendry + 5 g całych nasion kolendry  [ pominęłam ]

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Bardzo lepkie i dość rzadkie ciasto przełożyć do wysmarowanej oliwą z oliwek i posypanej ziarnami kolendry formy [ moja ma wymiary 36×11 cm ] – powinno wypełnić trochę ponad połowę foremki. Przykryć naoliwioną folią przezroczystą i odstawić do wyrośnięcia. U mnie wyrastanie trwało bardzo długo – ok. 20 godzin – być może to wina zbyt słabego zakwasu, bo normalnie chleb powinien wyrosnąć w ciągu ok.5 godzin.

Gdy ciasto wypełnia już prawie całą formę, wstawić je do piekarnika nagrzanego do 230°C. Piec w tej temperaturze przez 15 minut, potem zmniejszyć temperaturę do 200°C i piec jeszcze przez 40 minut.

Po upieczeniu ostudzić na kratce.



Chleb żytni na piwie

         Chlebek , który nie wymaga wyrabiania – wystarczy zmiksować składniki i odstawić do wyrośnięcia , a potem upiec w naczyniu żaroodpornym . Po upieczeniu przypomina trochę chleb ziemniaczany – jest miękki i słodkawy. Pyszny z żółtym serem albo z samym masłem .

         Przepis wypatrzyłam u Doroty , która znalazła go w książce „Chleb . Pieczemy w domu ” Beatrice Ojakangas. Coś mi świtało , że znam ten tytuł – okazało się , że mam ją w swojej biblioteczce ;))) Nie miałam jeszcze okazji z niej korzystać , dzięki Dorocie przypomniałam sobie o tym zakupie – mam nadzieję , że teraz uda mi się przetestować więcej przepisów 🙂

 

Składniki :

1 szklanka = 250 ml

  • 1 paczka drożdży instant [ 7 g ]
  • 2 szklanki mąki pszennej chlebowej lub zwykłej pszennej
  • 3/4 szklanki ciemnej mąki żytniej [ dałam jasną żytnią , pytlową ]
  • 1 łyżka kminku [ pominęłam ]
  • 1 łyżeczka soli
  • 360 ml piwa lub 1,5 szklanki wody
  • 2 łyżki oleju roślinnego
  • 2 łyżki melasy [ można ją zastąpić miodem ]

 

             Do dużej miski wsypać obie mąki wymieszane z drożdżami , kminek i sól . W rondlu podgrzać piwo , olej i melasę do temperatury 48-54°C [ nie mam termometru kuchennego , więc podgrzałam do momentu , gdy płyn stał się lekko ciepły ] . Wylać na suche składniki i miksować na wysokiej prędkości, aż ciasto stanie się gładkie. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia , aż ciasto podwoi swoją objętość .

            Po tym czasie przelać ciasto do wysmarowanej tłuszczem formy żaroodpornej o pojemności 2 l i znów postawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia .

            Gdy ciasto podwoi swoją objętość [ po ok.45-50 minutach ] , wstawić je do piekarnika nagrzanego do 175°C i piec przez około 30 minut [ do suchego patyczka ] . Upieczony chleb studzić przez 10 minut w formie , a potem na kratce .


Bran Muffins

         Wyszukałam w necie kilka przepisów mufinkowych do przetestowania . Wczoraj na pierwszy ogień poszedł przepis na bran muffins czyli mufinki z otrębami . Przepis znalazłam na tej stronie . Trochę zmieniłam składniki – zamiast kaszki kukurydzianej dałam mąkę kukurydzianą i zamieniłam rodzynki na suszoną żurawinę i jabłka . Dodałam też cynamon dla poprawienia smaku .

        Mufinki są lekko słodkie , delikatnie pachną cynamonem i mają taki trochę piernikowy smak . Nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie , są dość ciężkie i zbite . W przepisie nie ma jajek i jest tylko jedna łyżeczka sody – może dlatego zbytnio nie urosły .

       Na pewno znajdą zwolenników wśród miłośników zdrowego odżywiania 🙂

Składniki :

  • 180 g otrębów
  • 300 ml mleka
  • 1 szklanka rodzynków ( u mnie garść suszonej żurawiny + 1 jabłko pokrojone w kostkę ) 
  • 150 g mąki pszennej
  • 120 ml melasy
  • 30 g kaszy kukurydzianej ( u mnie mąka kukurydziana )
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka soli ( u mnie pół łyżeczki )
  • 2 łyżeczki cynamonu ( w oryginalnym przepisie nie było )


         W jednej misce wymieszać suche składniki  czyli obie mąki , otręby , cynamon , sodę i sól . W drugiej misce wymieszać mleko z melasą . Wlać mokre do suchych , wymieszać do połączenia się składników . Dodać żurawinę i jabłko – zamieszać .

       Formę mufinkową wyłożyć papilotkami , nakładać porcje masy do 2/3 wysokości ( według mnie spokojnie można nakładać do pełna , bo mufiny prawie nie rosną ) . Piec w temperaturze 175°C przez około 25 minut .